Wakacje znów będą wakacje
22 czerwca 2020
-
Chciałoby się już cieszyć wakacjami. Niby i tak wykradamy z tygodnia na tydzień coraz więcej czasu na luz, relaks i odcinanie się od stresu z tzw „koronaferiami szkolnymi”. Niby.
Bo nie wszyscy nauczyciele chyba pamiętają, że pozostało zaledwie kilka dni do końca roku szkolnego. Jakże dziwnego, innego, nietypowego. Ale siłą rozpędu nauczyciele wciąż trzymają dzieci w ryzach zadań, zeszytów i ćwiczeń. Znów doszły maile z tematami na ten ostatni tydzień i z przypominajkami z jakimi nauczycielami o jakich godzinach są lekcje. To drugie – ok rozumiem, normalnie też przyszliby do szkoły, do klasy. Ale seri?!? Do ostatniego dnia szkoły robić takie pełnowartościowe lekcje? Zadania domowe, czytanie kolejnych rozdziałów. Jeszcze niektórzy wrzucają powtórki jakieś. Tylko ja się pytam – czy w normalnych czasach, bez koronawirusa, dzieci w szkołach miały takie normalne lekcje do ostatniego dzwonka? Czy to raczej był czas na wspólne klasowe wycieczki, zabawy? Więcej wychodzenia gdzieś na jakieś imprezy kulturalne?
Nie mam siły wołać Zetki do książek. Przypominam jej o lekcjch online. Niech pożegna się przed wakacjami z nauczycielami, bo zakończenie roku to szybka formalność rozdania świadectw i to też w niepełnej klasie a podzielonej na roczniki. I w końcu WAKACJE!!!!
JA się ich doczekać nie mogę! JA!
A co do wakacji. My w tym roku już ruszyliśmy z kopyta z kajakami.
Jak warunki nie bardzo sprzyjają planom zagranicznym – trzeba uatrakcyjniać, póki co wypady we własnej okolicy. I śmiechem chichem – stwierdziliśmy z ekipą – że może się uda nasze województwo i co bliższe tereny zbadać właśnie rzecznie.
Dla mnie tegorocznym odkrciem jest Bug! Długo czytałam, oglądałam zdjęcia z różnych odcinków spływów kajakowych Bugiem. Dużo się też wcześniej nasłuchałam o tym, jaki to Bug niebezpieczny, straszny, groźny i na kajaki o- nieee, a z dziećmi?- toć to samobójstwo.
Na szczęście, poczytałam, poszperałam i natrafiłam na dobrą ekipę. I napiszę Wam tak – patrząc na to, że większość z nas pozostanie w kraju i wybierze najpopularniejsze miejsca wypoczynku, Bug jest dziewiczy. Tu nie ma korków, nie ma tłumów, nie ma typowego turystycznego harmidru. A biorąc pod uwagę koronawirusa, jest to wielki dodatkowy plus dla miejsca!
Czym się Bug
różni od Wieprza
czy Tanwii na Roztoczu? Pokażę Wam różnice. Każdy z Was wybierze co dla niego jest plusem a co minusem.
Odległość dojazdu na spływy na Bugu czy na Roztoczu są podobne. Trzeba poświęcić około 1,5 godziny jeśli jedziemy z Lublina. Oczywiście można nocować w pensjonatach, agroturystykach czy innych kwaterach – których nie brakuje na Roztoczu jak i wzdłuż Bugu.
Na Roztoczu zdecydowanie więcej jest miejsc noclegowych, więcej miejsc, gdzie można coś zjeść. Ale ale – to przestrzeń skumulowana, co uwidacznia się w postaci zagęszczenia turystów. Na ulicach w sezonie tłoczno od rowerzstów, pieszych. Na rzekach korki kajakowe. Już w tym roku takowe mieliśmy okazję zaliczyć.
Za to trasy są króciutkie albo ciut dłuższe (pojedyncze odcinki). Rzeki wąskie, wiją się w gaszczu drzew robiących za naturalną ochronę przed bezpośrednim słońcem i w porze suszy płyciutkie, co jest frajdą dla najmłodszych kajakarzy, którzy mogą schładzać się bezpiecznie w rzece.
A co z tym Bugiem? Skąd ta zła sława?
Bug to jedna z niewielu już tak dużych rzek w Europie (!), która jest praktycznie w ogólnie nieuregulowana. Bywa, że jest szeroka i rozłożysta ale też węższa i głębsza.
A to wpływa na jej nurt. Do tego powalone drzewa czy konary wzdłuż brzegów – też mogą straszyć.
I chyba jeszcze jednym „odstraszaczem” mogą być stosunkowo długie odcinki brzegów całkowicie niedostępne – albo przez wysokie skarpy albo gęsto zalesione i zakrzcaone.
Aaaa i jeszcze jedno – Bug to rzeka graniczna.
To nie tylko granica Polski z Ukrainą i dalej z Białorusią. Ale to też granica tychże państw z Unią Europejską. To powoduje, że spływ Bugiem wymaga pewnych formalności, o których w ogóle nie trzeba myśleć np właśnie na Roztoczu.
Zacznijmy od formalności. Do 1977 roku Bug graniczny był całkowicie wyłaczony z turystyi kajkowej. Z wszelkiej turystyki! Następnie weszły pozwolenia, raczej pojedyncze, nie za częste, jednorazowe na spływy grupowe! Dopiero, o dziwo, po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej przepisy zostały poluzowane dla kajkarzy. Nie trzeba posiadać niezbędnej zgody na spływ kajakiem. Zostało to prawo zastąpione obowiązkiem zgłoszenia Straży Granicznej spływ kajakowy – jaki odcinek, ile kajaków, ile osób.
Kolejną ważną informacją jest to, że spływając granicznym Bugiem jest całkowity zakaz wysiadania z kajaków na brzeg przy mostach, które stanowią infrastrukturę przejść granicznych. Co to oznacza w praktyce? Że są odcinki jak w Sławatyczach, gdzie pod mostem można swobodnie spływać. Ale w odległości kilometra od mostu z jednej i drugiej strony – nie wolno zatrzymać się, a tym bardziej wysiadać z kajaków. Są też odcinki całkowicie wyjęte dla kajakarzy jak w terespolu, gdzie granica przebiega bezpośrednio na moście a Bug w tym miejscu znajduje się całkowicie po stronie Białorusi.
Formalności można załatwiać samemu. Pamiętać musimy tylko o odpowiednch punktach Straży Granicznej. Zdecydowanie łatwiej jest wypożyczyć kajaki już od obeznanych w temacie ludzi. Z naszej strony – kolejny raz polecam Wam kajaki.nadbugiem.pl – jeśli chcielibyście zasmakować spływ w Dolinie Środkowego Bugu. Chłopaki formalności załatwią za Was a i potrafią zaklinać pogodę!
No dobra. Wsiadamy w kajaki na Bugu. Wiemy, że są formalności. Wiemy, że to rzeka „nieuczesana”. Co jeszcze?
Jak wsiądziemy w kajaki na Bugu to płyniemy lewą stroną. Nie możemy pływać od prawej do lewej jak nam się chce i podoba. To w pewnym sensie nielegalne przekraczanie granic! Ale spływanie to jeszcze nic. Najważniejsze, żeby czasem nie skusiły nas na wypoczynek prawobrzeżne plaże. Całkowity zakaz korzystania z prawej strony brzegu. I już. Możemy spływać.
W ciszy. Bez korków. Bez gośnej muzyki z jakiś innych kajaków. Możemy całkowicie oddać się nurtowi i cieszyć otaczającą nas przyrodą. Orłami, które zamieszkują te okolice. Jaskółkami, które latają przy samej tafli wody. Wypić świeżo zaparzonej kawy na lewobrzeżnej plaży.
I odpoczywać.
Obecnie mamy dość tropikalną pogodę.
Są upały i gwałtowne burze. Chcąc bezpiecznie spędzić czas nad wodą pamiętajcie o kilku najważniejszych zasadach.
- filtry, filtry, filtry, smarujemy się po całości i w zależności od długości przebywania w kajaku czy po prostu nad wodą – powtarzamy smarowidła
- czapki, chusty, kapelusze- nasza Zetka ostatnio „zapomniała” wyjąć z samochdu i musiała korzystać ze skleceonego z Jego koszuli turbana
- woda! – jesteśmy nad wodą, ale w upały nie tylko się schładzamy w rzekach/jeziorach – ale pijemy też dużo wody, żeby się nie odwodnić! Nie soków, czy napojów kolorowych, ale wody.
- burza się zaczyna a my na środku rzeki w kajaku, co robić? Przede wszystkim nie panikować i jak najszybciej dobić do brzegu, wysiąść z kajaków i przeczekać. Byleby nie pod drzewami!
Zbliżają się wakacje. Niezależnie od tego gdzie i jak planujecie je spędzić – korzystajcie z dobrych wakacyjnych wibracji bezpiecznie!
My wakacje otwieramy nocnym spływem kajakowym z pochodniami. 🔥