Płuczki. Poszukiwacze żydowskiego złota
17 listopada 2019
-
Książka z działu non-fiction. Dotycząca terenów bliskich mego miejsca zamieszkania. Poruszająca kwestie od zawsze mnie mocno interesujące – II Wojna Światowa, stosunki polsko-żydowsko-niemiecko-radzieckie.
I jak?
Mówiąc krótko – PRZERAŻAJĄCA! Przerażająca historia. Przerażajace wspomnienia. Wypowiedzi. Obrzydliwie straszne.
Tematyka piekielnie ciężka. Szacunek dla autora za poruszenie tak drażliwego tematu. Zastanawiam się czy książka nie zostanie zbanowana jak film „Pokłosie”!
Mimo tak ciężkiej tematyki książkę czyta się aż nieprzyzwoicie lekko. Może to był zamysł autora? W takiej formie większa ilość ludzi może ją przeczyta?
Bo to książka oddziaływujące silnie na emocje, mocno dająca do myślenia – „a ty jak byś się zachował?”
Te wspomnienia, wypowiedzi są uzupełnione czystymi faktami tylko w przypisach. Nie ma ich za dużo. Co z jednej strony możne i jest dobre dla tych, którzy w ogóle np. po raz pierwszy sięgają po literaturę non fiction. Z drugiej strony dla mnie tych czystych danych jest trochę mało. I wolałabym żeby nie były w przypisach, a właśnie umieszczane od razu pod wypowiedziami, pod wspomnieniami danego wydarzenia.
Nie czytając przypisów książka może wydawać się niepełna i bardziej staje się zlepkiem sensacyjnych wręcz, wyrywkowych rozmów z ludźmi.
Mimo tego wszystkiego daje do myślenia! Najbardziej uderzyły mnie dwa fragmenty. Wróć. Dwie opisane sytuacje. Pozwólcie, że Wam je przytoczę.
Były też miejsca, gdzie jeszcze całe ciała były, niespalone. Jak śledzie leżały w tych dołach. I byli ludzie, co je oglądali. Patrzyli w zęby i w inne miejsca. *1
Trafiały się miejsca, gdzie były ciała. To cięli je łopatami i na bok, i na bok. Wytrwały człowiek musiał być, aby tam kopać. Różowa masa, między tym kości, głowy. Mówili na to rąbanka. Łopatami i na bok. *2
-Kopanie tam to był grzech?
Ale księża nic nie mówili.
-Może nie wiedzieli?
Jak nie wiedzieli? Wiedzieli. W Bełżcu i tu. Chodzili przecież ludzie nagminnie.
-To był to grzech czy nie?
Ja nie wiem. Trudne pytanie.
-Nigdy nie miał pan wyrzutów sumienia?
No raczej nie. Dużo ludzi kopało. To z biedy, panie.*3
To pierwsza sprawa! Nic nie było odgrodzone, oznaczone przez długie lata. Procesy były pośpieszne i byle jakie – pokazówki. I dla księży – to żaden istotny temat. Przecież to nie katolickie cmentarze były bezczeszczone. To „żydki”.
Druga sprawa, to wciąż ogromna nieświadomość? głupota? – jak to nazwać sama nie wiem- jaka w tych wsiach po dziś dzień istnieje. A mam wrażenie, że to wina wielka wina tej „polskiej dumy”, polskiego wybielania tego co złe. Bo przecież Polacy, naród cierpiętniczy, naród wybrany itp itd. I przecież „żydki” to zło – tak po prostu. I wciąż taką „wiedzę” się sprzedaje. Śmiem twierdzić, że w ostatnich latach jakby znowu nasila się takie „myślenie”.
Na początku rozmawiałem jeszcze z ludźmi stąd, z sąsiadami. Mówiłem, czym się zajmujemy w obozie. Bo wielu to bardzo ciekawiło, pytali mnie: – I co tam żeście dziś znaleźli? Opowiadałem: – Guziki. – Ale nie, nie! Złota ile? – Nic. – A weź przestań! Bo panowało takie przekonanie, że te prace archeologiczne prowadzone są tylko pod kątem wydobycia złota.*4
Książka pokazuje temat wciąż w Polsce mocno nieprzerobiony. Wciąż spychany gdzieś „pod dywan”. Trudny. Nieprzyjemny. Przez co pewnie jeszcze długo będzie przez tych „wybranych” Polaków spychany i bagatelizowany.
Smutne jest to, że my jako naród po prostu nie umiemy pochylić głowy i przyznać się, że nie jesteśmy kryształowi. Też popełniliśmy błędy.
„Płuczki. Poszukiwacze żydowskiego złota” Paweł Piotr Reszka, 2019, Wydawnictwo Agora
*1 strona 19
*2 strona 31
*3 strona 26
*4 strona 154
2 komentarz do “Płuczki. Poszukiwacze żydowskiego złota”